poniedziałek, 28 lipca 2014

Święto Papieru w Dusznikach Zdroju

Witajcie!
u nas znowu był wyjazdowy weekend, a dokładnie sobota, którą spędziliśmy w Dusznikach Zdroju na Święcie Papieru. 
Było bardzo sympatycznie, kolorowo i smacznie:) 

Spacerowaliśmy tam wśród stoisk i kupowaliśmy to i owo:

 Podziwialiśmy długie uszy królików:

 Zajadaliśmy się watą cukrową:

 Oglądaliśmy pokazy:

 Sprawdzaliśmy jak działają różne sprzęty:

 Dzieci wygrywały konkursy:

 i odbijały pieczątki:

 Poza tym spotkaliśmy Kwiat Dolnośląski przy pracy: 
tutaj widać Kasię Wróblewską

a tu Dobrosławę prowadzącą miniwarsztaty: 

Wieczorem udaliśmy się do zdrojowej pijalni wód mineralnych i wypiliśmy hektolitry wody: 

 Podziwialiśmy widoki ze stoków w Zieleńcu:

 i przydrożne pałace na szczytach gór:

 Wstąpiliśmy też do Parku Narodowego Gór Stołowych:

 i wdrapaliśmy się na jedną ze skał:

To był na serio super dzień :) 
pozdrawiam!

czwartek, 24 lipca 2014

Lipcowa wyprawa

Witajcie! 
po długiej, ale tym razem zamierzonej przerwie. 
Właśnie wróciliśmy z naszej wakacyjnej wyprawy tym razem na południe i głównie na B. :) 

Już tłumaczę :) 

Na początku byliśmy dwa dni w Brnie:

i bardzo nam się tam podobało. 

Następnie pojechaliśmy na kilka dni do Wiednia (wyjątkowo na nie B): 

 to królik z Albertiny
i Wielki Diabelski Młyn na Praterze.

Na jeden dzień wpadliśmy do Bratysławy:

to zdjęcie oddaje mniej więcej prędkość naszej wizyty:) 

Niedaleko Bratysławy, ale już na Węgrzech - nocowaliśmy nad Dunajem (na najgłośniejszym campingu w okolicy...):


w ciągu dnia niektórzy wisieli na drzewie :)

A wieczorem już moczyliśmy nogi (i nie tylko) w Balatonie: 


Spędziliśmy tam cztery dni, ale nie tylko woda nam była w głowie :) 
Papryka 

 i zwiedzanie wulkanów też.

Balaton jakby się ktoś pytał jest super, zakochaliśmy się w półwyspie Tihany, lawendzie, papryce i tęczy po burzy - udało nam się przejechać przez początek tęczy, która zaczynała się na drodze przed nami!
Bardzo polecam Balaton jako alternatywa wyjazdu nad nasze morze, jedzie się podobnie długo, co prawda nie ma jodu, ale pogoda gwarantowana a ceny takie same a nawet niższe. Mam namiary na fajny camping jakby ktoś potrzebował. 

Tutaj Kajtuś je lody czekoladowo - lawendowe.

Ostatni weekend spędziliśmy smażąc się w Budapeszcie 

 tutaj Kajtuś z tatą na Cytadeli w 38 stopniowym upale

rejs tramwajem wodnym po Dunaju przez całe miasto. 
Budapeszt nam się podobał, ale nie zachwycił. 
Głównie z powodu koszmarnego upału i problemów komunikacyjnych (mieliśmy ze sobą wózek dla Kajtka, a jakichkolwiek udogodnień brak. Np: trafiliśmy tylko na jedną stację metra z windą). 
Trochę żałuję i z tego powodu planujemy tam jeszcze wrócić :) 


Z Budapesztu ruszyliśmy we wtorek na Słowację i początkowo planowaliśmy zostać tam jeszcze z dwa dni, ale w drodze powrotnej tak padało, że zmieniliśmy zdanie i pojechaliśmy przez Cieszyn do Wrocławia.

To tylko tak w telegraficznym skrócie. 
Zdjęć wiele nie robiłam, ale za to mam zapełniony dziennik podróży - postaram się pokazać wkrótce. 
Krulik


wtorek, 8 lipca 2014

To był weekend...

Naprawdę niesamowity :) poprzedzały go wielkie przygotowania, planowania, ustawiania, ale było warto! Kiedy czytam jak dobrze bawili się uczestnicy warsztatów, ile odbyło się super spotkań, czasami do końca nie wiadomo z kim :), to normalnie gęba mi się cieszy i chce mi się robić dalej :D

to nasze wspólne zdjęcie z soboty - oczywiście nie ma wszystkich, podejrzewam, że nie ma nawet połowy :)
A więcej podsumowań zamieściłam już na blogu Kwiatu Dolnośląskiego.