jakoś w tym roku bardzo mało wrzucałam tu zdjęć z naszych wyjazdów, i to bynajmniej nie dlatego, że było ich mało, bo coś tam się cały czas dzieje, ale właśnie dlatego... że cały czas coś się dzieje :) Często zanim zdążyłam wrzucić zdjęcia na bloga działo się już coś innego i zapominałam o poprzednim.
Teraz dzięki temu świątecznemu weekendowi dam radę :D
Wczoraj wyjechaliśmy z Wrocławia i okazało się, że jadąc na północ też można zobaczyć góry! i to nie byle jakie :)
U dziadków były takie tańce przed rozdaniem prezentów, że aż się Kajtuś rozmazał...
Dzisiaj odwiedziliśmy miejscowość Czacz - taką niewielką miejscowość niedaleko Śmigla w województwie Wielkopolskim nazwanym "Stolicą rzeczy" przez Segrittę i bardzo mi się to określenie podoba.
Na górze malownicza droga do Czacza.
A poniżej już Hania na zakupach:
Kupić tu można prawie wszystko:
Wujkowi spodobało się coś innego:
a my kupiliśmy zamek, najprawdziwszy, za całe 30 zł :)
Księżniczkę już mamy, a smok zawsze się znajdzie:
Jeszcze zapomniałam pokazać, że ślady śnieg tez tu są:
i ktoś do nas przyleciał na świąteczny obiad: