1 maja ok. południa za naszym ogródkiem pojawił się dym...
słońce zaczęło wyglądać tak:
zza drzew widać było ogień więc byliśmy przekonani, że to gdzieś zaraz za nami. Później okazało się, że to nie tak zaraz i to nie żaden dom tylko magazyn a dym było widać w całym Wrocławiu.
Oczywiście ciężko było wytłumaczyć czterolatkowi, że tak do końca nic nam nie grozi i nasz czterolatek siedział przez pół akcji w szafie i nasłuchiwał czy na pewno jedzie straż pożarna:
wytyczne były takie:
tło patchworkowe,
jasne kolory,
guziki,
tasiemka,
doodling.
a tu przy okazji można poznać nowego przyszłego członka naszej rodziny, który co prawda na razie wygląda jak kropka :) ale jest i daje mi to mocno odczuć....