Jako, że ten weekend spędziłam w murach uczelnianych i nie miałam zbytnio okazji przebywać nigdzie indziej - mała zajawka z tego co się działo tydzień temu. Pojechaliśmy na wrocławski Rynek na słynny Jarmark świąteczny, sam jarmark bardzo mnie rozczarował, ale dodatki były całkiem przednie:)
Karuzela pod Ratuszem:
Dzieci z krasnalem małym:
dzieciaki (wszystkie trzy:)) w saniach Św. Mikołaja:
Hania i jej ulubiona bohaterka czyli Czerwony Kapturek:
:)) no to nie do końca takie rozczarowanie, co? :)
OdpowiedzUsuńja sobie wyobrażałam ten jarmark jako targowisko rękodzieła, fajnych gadżetów świątecznych, ozdób i innych takich. A tam pełno było jakiejś tandety rodem w nadmorskiego deptaku... a pan sprzedający noże i obieraczki do warzyw to już mnie dosłownie dobił.... :D
OdpowiedzUsuń