
Na to Hania, która przygląda się tym porządkom, pyta się: Będziemy mieć dzidziusia?
Ja: Nie, my nie, ale ciocia i wujek będą mieli.
Ja: Nie, my nie, ale ciocia i wujek będą mieli.
Hania (wrzeszcząc): Ja chcę dzidziusia! Ja chcę dzidziusia! Takiego ładnego z kokardką!!
Ja (tłumaczącym tonem): Haniu, ale z dzidziusiem jest dużo problemów, ciągle je, robi kupę, płacze i krzyczy.
Hania - zrobiła oczy jak 5 zł i wielce zdziwiona:
Dzidziuś? Mój? ten ładny z kokardką?
Hihi ;) No tak laleczka, a dzidziuś znacząco się różnią. ;)
OdpowiedzUsuńhehe, dobre:)
OdpowiedzUsuńzajefajne :):):) uwielbiam dzieci za ich zadumę nad metafizyką zycia codziennego :)
OdpowiedzUsuń